FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Polskie obozy za 1 milion zł

Polacy są dość wyczuleni pod względem historii. Nikt się chyba temu nie dziwi - w końcu różne ideologie w naszym państwie próbowały interpretować ją na nowo

Zdjęcie via

Polacy są dość wyczuleni pod względem historii. Nikt się chyba temu nie dziwi - w końcu różne ideologie w naszym państwie próbowały interpretować (a nawet pisać) ją na nowo. Do dziś są u nas malkontenci, niezgadzający się z podręcznikową wersją historii.

Najbardziej nas wkurza jednak, gdy media coś przekręcą. Wtedy zaczyna się walka na noże i skakanie do gardeł. Jebiemy autorów w komentarzach, rzucamy klątwy przez internet.

Reklama

No ale, gdy zagraniczne media coś przekręcą… to „ludzie, trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam"!

Boje toczyliśmy już o przynależność narodową Chopina i Skłodowskiej-Curie, ale i tak corocznym szlagierem narodowego wkurwu polskiego jest niefortunne hasło "polskie obozy koncentracyjne". Trudno się temu oburzeniu dziwić, bo ten mały zabieg językowy w mgnieniu oka czyni nas oprawcami.

Nam nie trzeba mówić, jak było naprawdę, ale obcokrajowcy, którzy ledwo liznęli wiedzy o swojej przeszłości, nie będą drążyć tematu i po przeczytaniu takiego hasła, łykną historie o złych Polakach, zamykających w obozach okupowaną Europę.

Na szczęście na straży dobrego imienia Polski stoją jeszcze zwykli obywatele.

Zbigniew Osewski, informatyk ze Świnoujścia, postanowił nie przyglądać się temu bezczynnie, gdy pamięć o jego przodkach została opluta. Po ukazaniu się w 2009 r. w niemieckim dzienniku "Die Welt" tego feralnego hasła "polskie obozy koncentracyjne", postanowił działać… zgłosił sprawę do sądu.

Stwierdził, że ten kłamliwy zwrot naruszył jego dobra osobiste, w postaci prawa do tożsamości narodowej. Bo naród nie może mieć tożsamości bez historii, a zakłamana historia narusza naszą tożsamość. Sprytna logika. Na tyle sprytna, by zyskać poparcie prokuratury i domagać się miliona złotych odszkodowania, mającego iść na cele społeczne. Godne zadośćuczynienie, jak na jedno błędne zdanie.

Teraz, po tych sześciu latach wszystko wskazuje na to, że za 2 tygodnie wreszcie usłyszymy werdykt.

A że będzie to pierwszy wyrok w sprawie używania przez obcą gazetę słów "polskie obozy koncentracyjne", szykuje się nam pewnego rodzaju kamień milowy w stosunkach Polska vs. zagraniczna prasa.