FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Zapytałam neurologa, dlaczego widząc słodkie zwierzątka, zawsze pragnę je zgnieść

Z pewnością znasz to uczucie, gdy trzymając w rękach urocze stworzenie, po chwili masz ochotę połamać mu żebra

Z pewnością znasz to uczucie, gdy trzymając w rękach urocze stworzenie, po chwili masz ochotę połamać mu żebra. Uczuciu temu z reguły towarzyszą stwierdzenia typu: „Boże, jaki on słodki! Można by go po prostu zgnieść!". Frustracja, która na pierwszy rzut oka może wydawać się psychopatycznym odchyleniem, w rzeczywistości jest jednak psychologicznym fenomenem znanym jako agresja wobec słodyczy.

Pierwszy raz zjawisko to zostało udokumentowane w 2012 roku przez dwie absolwentki Uniwersytetu Yale – Rebeccę Dyer i Orianę Aragon. Przeprowadziły one eksperyment, który polegał na pokazywaniu zdjęć ślicznych, zabawnych oraz neutralnie wyglądających zwierząt. 109 uczestnikom wręczono folię bąbelkową. Założenie kobiet było proste: oglądając zdjęcia z wszystkich trzech grup, badani będą bawić się folią, a na widok slajdów ze ślicznymi zwierzakami przebiją pojedynczy bąbelek. Jednak zauważyły, że ludzie – widząc urocze stworzenia – wpadali po prostu w istny obłęd: przebijali znacznie więcej bąbelków niż przy slajdach z pozostałych dwóch grup.

Reklama

Zdjęcie: Flickr/Deborah

Aby to zrozumieć, porozmawiałam z Anną Brooks – starszym wykładowcą kognitywistyki na Uniwersytecie Southern Cross. Według lektorki zachowanie to jest „frustracją wynikającą z szokującej dla nas sytuacji, w której nie potrafimy się odnaleźć". Dodaje też, że uczucie wyostrza się, gdy nie możemy fizycznie dotknąć obserwowanego pupila.

Naukowe teorie na temat agresji towarzyszącej obrazom śliczności wciąż są niejasne. Brooks tłumaczy jednak, że ma to związek z działaniem mózgu.

– Nasz układ mezolimbiczno-korowy reaguje w ten sposób na pełnego uroku pupila – mówi. – Uwalniana jest wtedy dopamina, która wywołuje u nas poczucie zadowolenia. Co zaskakujące, proces ten ma miejsce również wtedy, gdy okazujemy emocje, zachowując się agresywnie. Możliwe, że istnieje powiązanie między reakcjami naszego mózgu na śliczność i agresję, w obu przypadkach kontrolowanych przez wydzielanie dopaminy.

Zdjęcie: Flickr/hehaden

Gdy zapytałam Brooks o przyczynę takiego zjawiska, okazało się, że istnieje bardzo ciekawe wytłumaczenie opierające się na historii naszej ewolucji. Ludzki mózg zużywa ogromne ilości energii, szczególnie w stanach emocjonalnych. Właśnie dlatego musi umieć regulować swe reakcje na silne emocje. Jak mówi Brooks:

– Zdolność do kontrolowania natężenia przepełnionych uczuciami odpowiedzi jest bardzo adaptacyjna, powstrzymuje nas przed poświęcaniem zbyt dużej energii na takie czynności.

Mówiąc w skrócie: rozpływając się przy zdjęciach szczeniaczków na Facebooku, zasadniczo zużywamy energię, którą ciało mogłoby poświęcić na cele bardziej produktywne. Mózg stara się więc wszystko wyrównać. Eliminuje nasze emocjonalne podejście do sytuacji, dając sygnał do normalnej kontynuacji dnia. Brooks porównuje to do szaleńczego zachowania, kiedy to odczuwając głęboki smutek, nagle wpadamy w histeryczny śmiech.

Reklama

Dyer i Aragon definiują te mechanizmy działania jako dwubiegunowe wyrażanie pozytywnych emocji – takie wnioski wyciągnęły po przeprowadzeniu eksperymentu. Jak tłumaczy Dyer w udzielonym portalowi Live Science wywiadzie: „Istnieje prawdopodobieństwo, że zmagając się z bardzo pozytywnymi emocjami, osiągamy szczyt agresji. Że organizm reguluje w ten sposób poziom uwalnianej w takich sytuacjach energii".

Występowanie agresji podczas obserwacji pełnych uroku obiektów jest prawdziwym psychologicznym fenomenem potwierdzającym zróżnicowanie reakcji towarzyszących ludziom w sytuacjach tego rodzaju. W tagalog, języku używanym na Filipinach, istnieje słowo prawdopodobnie najtrafniej określające takie uczucie: „gigil" – oznacza zaciskanie zębów oraz drżenie charakterystyczne dla przytłaczających nas sytuacji.

Zdjęcie: Flickr/ccho

Mózg przypuszczalnie zawsze będzie nadmiernie nagradzać nas za oglądanie ślicznych rzeczy, bo – mimo że imponująca liczba metod antykoncepcyjnych może świadczyć inaczej – jesteśmy z założenia istotami pragnącymi dzieci. Pewnie, może psy nie są takie same jak one, lecz łączy je wiele podobnych cech.

Prawdopodobnie dlatego desperacko pragnę zacisnąć dłonie na słodkim pyszczku szczeniaczka aż do chwili, gdy przestanę słyszeć jego oddech.