FYI.

This story is over 5 years old.

Vice Blog

Koniec Tajskiego Królestwa Matek Zastępczych

"Tajlandia i macice tajlandzkich kobiet już nigdy nie będą na wynajem"

Źródło: Flickr/Transformer18

No i stało się!

Jeśli wybieracie się do Tajlandii, żeby za rozsądne pieniądze ktoś urodził za was dziecko (nie wnikam z jakich powodów), chyba musicie przemyśleć to jeszcze raz.

W Polsce, jak każdy wie, dzieci przynoszą bociany. Ale jeśli los was wyjątkowo pokarał i te biało-czerwone ptaki (z domieszką czerni) zatwardziale omijają wasz dom, to ostatnią szansą jest zgłosić się do surogatki. Czyli takiej miłej pani, która przez 9 miesięcy będzie pod sercem nosić waszą kształtującą się pociechę, by potem oddać gotowy produkt (no nie taki gotowy, bo przez najbliższe dziesięciolecia będziesz musiał o niego dbać i pakować w niego kupę hajsu, a berbeć i tak tego nie doceni). Wszystko oczywiście za odpowiednią opłatą. I tu w historii pojawia Tajlandia.

Reklama

No bo wiadomo, że wszystko co tanim kosztem produkuje się w Azji. Wszystko co dziwne, też. Czyż nie pasuje to idealnie do Tajlandii, która w świadomości postronnych to kraina Phuket, laydyboys i właśnie surogatki. Cały zachodni świat, z Australią na czele (chyba kwestia odległości), latał tam "rodzić".

Ale już niedługo…

Niecały rok temu, twardogłowi generałowie (czyt. junta wojskowa) postanowili uzdrowić państwo i w konsekwencji swoich działań wystraszyć chodzące banknoty zwane potocznie "turystami". Chyba nie zrobili tego specjalnie, ale teraz w bardzo przemyślany sposób próbują odciąć niektórym biednym kobietom kroplówkę z pieniędzmi, jaką jest rodzenie czyichś dzieci.

Ja nie oceniam kobiet rodzących cudze dzieci. Ich ciało, ich wybór.

Deputowany Tungkananurak postanowił jednak w patriotycznym tonie podsumować wchodzące prawo:

"Tajlandia i macice tajlandzkich kobiet już nigdy nie będą na wynajem"

A teraz koniec beztroskich rozterek, wyłóżmy na stół pewien fakt. Prawo to pociąga za sobą konsekwencje. I to dość nieprzyjemne - obcokrajowiec łamiący nowy przepis może spędzić w tajskim więzieniu 10 lat. 10 lat w tajskim więzieniu! O ile nie jesteście Bridget Jones jednającą sobie serca współwięźniów, to ta perspektywa wydaje się dość przerażająca.

Jak widać, łatka światowego centrum matek zastępczych chyba nie przypadła mundurowym do gustu. Pytanie tylko czy gospodarka się ucieszy, gdy biznes ten zejdzie w odmęty czarnego rynku?