Reklama
Radosław Żydok: Jak to się stało? Cóż, chyba dość zwyczajnie. Po prostu podczas dyskusji ze znajomymi na którejś z zamkniętych grup fejsbukowych przerzucaliśmy się różnymi pastami i uznałem, że przydałaby się polska wersja tekstu o żołnierzu Navy Seal. Dopasowałem go nieco do naszych polskich warunków, podkręciłem kilka elementów i tak powstała wersja z żołnierzem GROMu. Wtedy na pewno nie przyszło by mi do głowy, że ktoś może trafić pod sąd za wklejeniu takiego tekstu, ale to było ze 3-4 lata temu.
Reklama
Oczywiście, że nie. Wręcz przeciwnie – robienie trollom reklamy przez wielkie portale, stare media i prokuraturę powoduje tylko, że taka metoda rozrywki staje się coraz popularniejsza. Internauci-śmieszki to w gruncie rzeczy tacy sami ludzie, jak mohery czy lemingi 50+, tylko używają innych środków przekazu, innych kanałów informacyjnych. Wszystkie te typy ludzi to zwierzęta stadne, grupujące się wokół swoich memów, wokół swoich tematów do żartów, zainteresowań, metod walki z wyimaginowanym wrogiem. Dlatego wszelkie działania podsycające atmosferę konfliktu tylko dodają im pary – chęci do działania, do szpanowania: „Patrz, byłem na pudelku bo szkalowałem prezydenta". Takie „wyróżnienie" trafia szczególnie do wyobraźni młodych, nie potrafiących jeszcze rozróżnić, co długoterminowo faktycznie przyniesie im korzyści, a czego będą się za kilka lat wstydzić.
Reklama
Wolność słowa ma się nie najgorzej, chociaż szkodzi jej obecny klimat polityczny. Wysoka temperatura sporu jest niestety zabójcza dla prawdy i obiektywizmu, preferując bardziej od nich „narracje" i „wizje". To wszystko oczywiście piękne eufemizmy na kłamstwa i manipulacje motywowane – w zależności od strony sceny politycznej – słusznością i sprawiedliwością dziejową albo postępem i walką z ciemnogrodem.Cenzury faktycznie w Polsce nie mamy, ale już sama siła i różny kaliber poszczególnych środków przekazu powoduje, że nie każda strona ma równy dostęp do opinii publicznej. A to właśnie jest podstawą prawdziwej wolności słowa. Tu z pomocą przychodzi Internet – jedno z niewielu prawdziwie wolnych mediów, w których każdy może stać się twórcą i nadawcą. Niestety nadal zdarzają się takie przypadki, jak ostatni ze ściganiem za głupie memy i pasty, wcześniej mieliśmy z kolei przygody Jurka Owsiaka, który ścigał internautów za żarty z własnej osoby. Na pewno potrzebne są zmiany w prawie, począwszy od zniesienia art. 212 i 216 KK, a skończywszy na szkoleniach dla prokuratorów i sędziów, które wyjaśniały by różnice między trollingiem a poważnymi groźbami. Bez tego wymiar sprawiedliwości będzie marnował miliony złotych podatników na ściganie niemądrych pryszczatych nastolatków.Obecnie często myli się w dyskursie publicznym nękanie, mowę nienawiści i trolling. Gdzie widzisz granicę między łamaniem prawa a zwykłą zabawą?
W mojej wizji idealnego państwa jego funkcjonariusze (np. prokuratorzy) zajmowaliby się sprawami faktycznie ważnymi. Ewentualne szkolenia miałyby pozwolić im odróżnić to, co jest żartem, od tego, co może rodzić poważne konsekwencje społeczne. Nie chodzi więc o znajomość nowych past i memów, ale raczej o zrozumienie grup społecznych, w których coś takiego powstaje. Jeśli klimat w nich stawałby się rewolucyjny, to wtedy odpowiednie służby powinny je monitorować, ale jak dobrze wiemy internetowi rewolucjoniści ograniczają się do hasztagów i lajków pod zdjęciami z głodującymi dziećmi w Afryce.
Konieczne jest przeniesienie tego typu sporów z gruntu karnego na cywilny. Tylko bowiem na nim możemy mówić o ewentualnych korzyściach i szkodach wynikających z wypowiadania pewnych tez. Ponadto konieczne jest takie podniesienie kultury politycznej, aby od ścisłego stosowania prawa ważniejsza była reakcja społeczna. W Stanach Zjednoczonych nikomu nie przyjdzie do głowy ciągać po sądach człowieka obrażającego prezydenta. Na pewno jednak taka osoba nie zostałaby zaproszona do mediów – to jest właśnie taki społeczny ostracyzm. W przypadku trolli trzeba rozróżnić osoby wyśmiewające nawet w najbardziej chamski sposób osoby publiczne od tych, którzy znęcają się nad jednostkami, które w żaden sposób nie zasłużyły na to zachowanie. W takim wypadku konieczne jest takie same karania, jak za przemoc fizyczną. Ponownie jednak trzeba rozróżnić poważne grożenie czy znęcanie się psychiczne od wrzucania kopiujwklejek o żołnierzu GROMu. Sprawa na pewno nie jest prosta, ale właśnie po to mamy wymiar sprawiedliwości.Dziękuję za rozmowę!