Polska potrzebuje dobrych dresiarzy
Wszystkie ilustracje pochodzą z „Patriota Mariusz”

FYI.

This story is over 5 years old.

Komiks

Polska potrzebuje dobrych dresiarzy

Przyzwyczailiśmy się do obrazu dresiarza, którego lepiej omijać, ale Patriota Mariusz jest inny. Zamiast kroić studentów, wieszać na drzewach lewaków i terroryzować imigrantów z kebab-budki, woli czynić dobro

Dresiarze są integralną częścią polskiej tkanki społecznej. Zapewne każdy z nas zna chociaż jedno podwórko lub bramę, której przekroczenie grozi lepą na ryj i pytaniem o „piątaka". Przyzwyczailiśmy się już też do tego stereotypowego obrazu w polskiej popkulturze. Wystarczy wspomnieć o Silnym z Wojny polsko-ruskiej, bandyterce z filmu Miasto prywatne, czy ortalionowych wrogach Jeża Jerzego. Jednak ten dresiarz jest inny. Patriota Mariusz, bohater popularnego komiksu internetowego, to po prostu dobry chłopak.

Reklama

Bicie lamusów, wieszanie na drzewach komunistów zamiast liści i terroryzowanie imigrantów z kebab-budki to zdecydowanie nie jego styl. Zdecydowanie bardziej woli pomagać ludziom, niezależnie od wyznania, koloru skóry czy domniemanego sortu. Oto osiedlowy gieroj, jakiego potrzebujemy. Rozmawiamy z autorami komiksu Patriota Mariusz – rysownikiem Adamem Walasem i scenarzystą Krystianem Nowakiem.

VICE: Czym dla Mariusza jest patriotyzm?
Adam Walas: Mariusz jest twardogłowym patriotą, dałby się pochlastać za Polskę. Ale – jak sam powiedział w jednym z komiksów – woli dla niej żyć. Patriotyzm rozumie jako coś innego niż to, co dzisiaj jest za patriotyzm uznawane. Dla niego nie ma znaczenia kolor skóry, wyznanie czy orientacja seksualna. Jeśli jesteś uczciwym człowiekiem i dbasz o dobro wspólnoty, to dla Mariusza jesteś swój.
Krystian Nowak: Innymi słowy, Mariusz to stuprocentowy Polak, a więc pragmatyk. Wie, że to, co dobre dla ludzi wokół, niezależnie od tego, kim są, jest też dobre dla niego. Bo kto chciałby żyć pośród ludzi biednych, pokrzywdzonych i smutnych?

Co sprawia, że Mariusz jest „bohaterem, jakiego potrzebujemy"?
Adam: Sposób, w jaki rozumie patriotyzm. Dla Mariusza istotą bycia Polakiem jest poczuwanie się do odpowiedzialności za wspólnotę ludzi zamieszkujących Polskę. Nie lubi też upraszczania historii. Oczywiście jest dumny z bohaterów – tych, którzy rzeczywiście zasłużyli na to miano – ale ma też świadomość, że wśród Polaków byli tchórze i mordercy. Wielu chciałoby dzisiaj o tym nie pamiętać lub przynajmniej odmówić tym ludziom polskości. Mariusz bierze to na klatę, uznaje za część swojego dziedzictwa i stara się nie dopuścić do powtórki tragicznych wydarzeń.

Reklama

Znacie w ogóle takich Mariuszów?
Adam: Mariusz nie ma odpowiednika w rzeczywistości. Jeśli miałbym znaleźć kogoś ze znajomych, komu do Mariusza najbliżej, to byłby to pewnie Darek Paczkowski. Może jest od Mariusza bardziej zarośnięty i ma mniej rozbudowany biceps, ale to człowiek, który konsekwentnie od wielu lat przeciwstawia się utożsamianiu patriotyzmu z ksenofobią.
Krystian: Ale obaj mamy też w sobie trochę z Mariusza. To jest w pewnym stopniu wizualizacja (modne słowo ostatnio!) naszego postrzegania kwestii patriotyzmu.

Wydajecie się poirytowani obecną Polską. Dlaczego?
Adam: Ja się w Polsce coraz rzadziej czuję jak u siebie. Gdy idę ulicą i co dwie przecznice widzę jakąś szmatę gloryfikującą żołnierzy wyklętych, to mi po plecach przechodzi dreszcz. Kogo my wychwalamy? Naprawdę brakuje nam w Polsce bohaterów, których moglibyśmy stawiać za wzór? Naprawdę musimy stawiać pomniki tym, którzy byli zwykłymi bandytami? A co gorsza stawiać ich na równi z prawdziwymi bohaterami, takimi jak Pilecki…
Krystian: Poirytowani to delikatne słowo. Ja tam jestem w stu procentach wkurwiony. Odbiera się mi i wielu innym ludziom prawo nie tylko już do czucia się tak, jak mamy ochotę, ale i do życia jak chcemy. Odbiera prawo i chęć do nazywania się Polakami, bo proklamuje się swoją wizję polskości jako jedyną słuszną, dewaluując poglądy innych na tę kwestię. To nie wprawia w dobry nastrój.

Mariusz zna historię Polski, ale to nie jest już tak powszechne. Skąd bierze się waszym zdaniem ignorancja, która każe niektórym stawiać na sztandarach Dmowskiego ramię w ramię z Piłsudskim?
Adam: Szczerze mówiąc, nie wiem. Mam wręcz wrażenie, że jest cała masa ludzi, którzy nawet mogą mieć całkiem niezłe pojęcie o historii i dalej stawiać Dmowskiego obok Piłsudskiego. Poniekąd z premedytacją, w ramach prowadzenia „polityki historycznej". Z drugiej strony przypomina to zwykłe zaczadzenie. Swego czasu przecież duża część elity intelektualnej Europy wielbiła ZSRR, chociaż wiedziała o zbrodniach Stalina. Nie dopuszczała do świadomości faktów, żeby nie zrujnować swojej wizji świata.
Krystian: Jedno słowo: internet. Kiedyś mówiło się, że „papier przyjmie wszystko". Ja bym powiedział raczej, że „ludzie przyjmą wszystko, co znajdą w internecie". Ludzie puszczają w obieg niewiarygodną ilość bzdur i przedstawiają swoje racje jako prawdę objawioną, a inni to łykają, bo z jakichś względów ta wersja wydarzeń, często bardzo uproszczona, łechta ich ego, zaspokaja potrzeby, koi kompleksy.

Reklama

Widzicie szansę na wychowanie pokolenia Mariuszów? Czy inteligentni tolerancyjni dresiarze mogą być przyszłością Polski?
Adam: Szczerze wątpię. Na razie wektor skierowany jest w przeciwnym kierunku.

Nie macie poczucia, że edukacja została w Polsce zaniedbana, przez co chłopaki z ławek pod blokiem stali się surowcem do obróbki dla nacjonalistycznej konserwy?
Krystian: Zaniedbania w edukacji z pewnością są, były i pewnie będą zawsze. Co innego jednak zaniedbania, a co innego ładowanie do głów przekłamań i zwykłej propagandy w celach politycznych. To się kiedyś bardzo źle skończy. O ile nie za chwilę.
Adam: Moim zdaniem główną siłą nacjonalistycznej konserwy jest to, że nie gardzi prostymi ludźmi i potrafi mówić do nich prostymi słowami. To jest lekcja, którą polska lewica i centrum muszą jak najszybciej odrobić. Ciągłe szydzenie z Karyn i Januszów raczej nas od ludu oddala, niż do niego przybliża. Wiem, bo rysuję śmieszkujący komiks na Facebooku, a to pozwala na szybkie komentowanie rzeczywistości.

Czy są jednak plany, by Mariusz pojawił się w druku?
Adam: Na pewno nie zrezygnujemy z formuły internetowej, zwłaszcza w przypadku komiksów poświęconych bieżącym wydarzeniom. Tu po prostu liczy się szybkość działania. Co nie znaczy, że nie chcielibyśmy mieć swojego kącika w jakimś przytulnym czasopiśmie.
Krystian: Myśleliśmy trochę o osadzeniu Mariusza w jakiejś bardziej rozwiniętej linii fabularnej. Nie mówimy temu nie, ale chwilowo to tylko plany.