FYI.

This story is over 5 years old.

używki

Czy jedna dawka ecstasy może wystarczyć na całe życie?

​Niedawno spotkaliśmy dziwnego kolesia, który utrzymywał, że jest naćpany od dziesięciu lat. Sprawdzamy, czy jedna tabletka ecstasy faktycznie przepali nam styki

Zdjęcie: Flickr

Tekst pierwotnie ukazał się na VICE France

Listopadowy wieczór w Paryżu. Siedziałem z przyjacielem w ogródku jednego z lokali nieopodal Bastylii, popijając piwo. Pierwotnie było nas tylko dwóch, ale po powrocie z toalety zauważyłem, że do naszego stolika dosiadł się jakiś facet, na oko trzydziestoletni. Całkiem przystojny, wątły i kiepsko ogolony. Na początku wydawało mi się, że to jakiś bej, których pełno jest w barach, ale ze stylówki przypominał bardziej studenta lokalnej ASP. Raczej wszyscy się zgodzą, że nietrudno ich ze sobą pomylić.

Reklama

Zająłem swoje miejsce, a mój znajomy starał się nawiązać jakąś konwersację z naszym nowym koleżką, z którym ewidentnie coś było nie halo. Często odwracał się w stronę ulicy, chociaż nikt na niej nie stał. Ani razu się nie uśmiechnął, tylko cały czas patrzył z ukosa. Jego noga gorączkowo podrygiwała, kiedy żaden z nas nie zabierał głosu. On w ogóle nas nie zagadywał, tylko drapał się po głowie, co sprawiało, że jego obecność stawała się z każdą sekundą bardziej niedorzeczna. Gdy o coś pytaliśmy, patrzył nam w oczy przez ponad dziesięć – ciągnących się w nieskończoność – sekund i nic nie odpowiadał. Nie mogliśmy pozbyć się wrażenia, że zaraz sprzeda nam kosę i ucieknie w siną dal.


Piszemy nie tylko o używkach. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Zdradził, że ma na imię Alexander i „pochodzi z Rosji". Powiedział też, że do Paryża przybył pieszo z Syberii, „kiedy miał dziesięć albo jedenaście lat". Nie mieliśmy odwagi uzmysłowić mu, że nie brzmi to zbyt realnie, ponieważ trochę nas przerażał, a taka uwaga doprowadziłaby tylko do kolejnej, niezręcznej ciszy. Mówił, że żyje na ulicy i jest żebrakiem. W trakcie tego, co można nazwać rozmową, zapytaliśmy, czy się dobrze czuje (wyglądał na coraz bardziej spanikowanego), na co on odparł, że dekadę wcześniej zażył ecstasy i „jeszcze z niego nie zeszło".

To nie pierwszy raz, kiedy usłyszałem coś podobnego na temat ecstazy. Na osiedlach i uczelniach podobne opinie zdążyły urosnąć do rangi miejskiej legendy, jednak po ujrzeniu tego świra zacząłem poważnie się zastanawiać nad ich prawdziwością. Czy jedna tabletka faktycznie może aż tak popalić styki?

Reklama

Francuskie Biuro ds. Narkotyków i Uzależnień (OFDT) donosi, że w przeciągu ostatnich dziesięciu lat spożycie ecstasy zmalało na rzecz MDMA – jego odpowiednika w proszku. Niemniej jednak, w 2013 r. we Francji zanotowano wzrost przejętych przez służby pigułek o 163%. Podobnie z wagą przechwyconych substancji, która w 2012 r. wynosiła 279 kg, by po roku wzrosnąć o 70 proc. do 474 kg. Cena pigułek wzrosła nieznacznie od końca lat 90. i utrzymuje się na poziomie 7.5 euro za sztukę.

Zadzwoniłem do pana Bailly'ego – psychiatry dziecięcego oraz profesora ze Szpitala Św. Małgorzaty w Marsylii – aby przybliżył mi, jaki wpływ na ludzki mózg mają ecstasy i MDMA.

Zdjęcie: Flickr.

VICE: Dzień dobry panie profesorze. Jakie procesy zachodzą w naszych mózgach, kiedy połykamy pigułkę ecstasy?
P. Bailly: Ecstasy niszczy połączenia serotoninowe. Serotonina to neuroprzekaźnik, który pełni wiele funkcji, ma m.in. wpływ na nasz nastrój, impulsywność, kontrolę snu itd. Ten narkotyk oddziałuje również na dopaminę, która odpowiada za motywację.

Piguła to dziwny narkotyk. Kiedyś, za czasów Gordona Allesa – chemika i farmaceuty, który wymyślił amfetaminę – używano jej w psychoterapii. Ta substancja ma za zadanie amplifikować naszą empatię oraz stany emocjonalne, które nam towarzyszą w danej chwili. Do tego jest stymulantem, dzięki niej ogarnia nas euforia i radość. Zapewnia wrażenie komfortu i sprawia, że czujemy jedność z otoczeniem. Gordon Alles zwykł nazywać ją „pigułką szczęścia" albo jakoś tak.

Reklama

Jakiś czas temu miałem do czynienia z dziwnym kolesiem, który wysławiał się bardzo niespójnie i utrzymywał, że jest naćpany od dziesięciu lat, od kiedy zażył jedną tabletkę ecstasy. To również popularna legenda miejska. Czy twoim zdaniem coś takiego jest w ogóle możliwe?
Chodzi o związek przyczynowo-skutkowy. Czy ecstasy samo w sobie może doprowadzić do czegoś takiego? Raczej nie, ale może działać jako czynnik przyspieszający. Efekty zależą od osobowości osoby jeszcze przed zażyciem narkotyku.

Czyli istnieje takie prawdopodobieństwo, o ile posiadamy pewne predyspozycje, zgadza się?
Otóż to. Odczuwalne efekty nie są aż tak zależne od dawki ani częstotliwości brania, ale popadnięcie w obłęd po jednorazowym zażyciu jest możliwe. Miałem pacjentów, którzy oszaleli po jednym wzięciu ecstasy. Dodatkowo istnieje szansa, że nie odczujesz niczego konkretnego po wielokrotnym zażywaniu, aż tu nagle, za którymś razem… Nie udało nam się jeszcze odpowiedzieć na wszystkie pytania odnośnie czynników, które wywołują efekty tego typu. Domyślamy się, że podatność na podłożu genetycznym oraz osobowość odgrywają w tym pewną rolę.

Zawsze ogarnia nas empatia po połknięciu pigułki?
To zależy od osoby, która ją przyjmuje, tak jak ma to się w przypadku wszystkich narkotyków.

– Da się cokolwiek zrobić, gdy ktoś popadnie w obłęd?
– Nie.

Jakiś przykład?
Efekt może być zupełnie odwrotny. Może ogarnąć nas smutek lub depresja, ale generalnie ludzie biorą ją, żeby wprawić się w dobry nastrój i pobudzić, dlatego ecstasy jest popularne na imprezach, pośród młodych ludzi.

Reklama

Rozumiem. A jak to wygląda z efektami długo trwającymi?
Niektórzy pacjenci mówili, że substancja potrafiła ich trzymać miesiące, a nawet lata. Jedną z oznak jest depersonalizacja, która sprawia, że czujesz się oddzielony od samego siebie. Dochodzi też do częstych retrospekcji, z reguły powiązanych ze wcześniejszymi próbami zażywania substancji narkotycznych. Nie są to jednak symptomy, które przypisuje się wyłącznie ecstasy, ponieważ inne psychodeliki mają podobne działanie. Do tego dochodzą syndromy psychozy, czyli halucynacje, majaczenie itp.

„Zaprzyjaźniłem się z policjantem, który aresztował mnie za dragi" – przeczytaj historię reportera VICE Polska.

Czy na chwilę obecną wiemy, co sprawia, że ktoś pozostaje ciągle naćpany?
Nie, ponieważ badania kodów genetycznych są bardzo skomplikowane. Problem z toksycznymi substancjami jest taki, że każdy reaguje na nie inaczej i żeby to sprawdzić, trzeba eksperymentować. Co się tyczy ecstazy, to to, że eksperyment może zakończyć się tragedią już po pierwszej próbie.

Da się cokolwiek zrobić, gdy ktoś popadnie w obłęd?
Nie.

Zdjęcie: Flickr.

Wracając do mojego spotkania z tamtym dziwnym ziomkiem. Czy to serio możliwe, żeby kogoś trzymało aż przez dziesięć lat?
Oczywiście. Ale żeby stwierdzić na pewno, musielibyśmy poznać go wcześniej. Nie wiem, co dokładnie dolegało temu facetowi, ale z twojego opisu wynika, że cierpiał na delikatną psychozę. To, bez dwóch zdań, oznaka podatności, o której mówiłem wcześniej.

Reklama

Czy jakość narkotyku ma wpływ na szkody, których dokonuje w mózgu?
Swego czasu na imprezach rave można było dostać specjalne przyrządy do pomiaru ilości MDMA w pigułce, w celu określenia ich czystości i ewentualnego ryzyka. Okazało się, że te pomiary to pic na wodę, bo, tak jak wspomniałem wcześniej, nie da się określić ogólnej, toksycznej dawki. Komuś może odbić nawet po wzięciu połowy pigułki.


Przeczytaj, jak różne narkotyki wpływają na życie seksualne


MDMA zdaje się, na chwilę obecną, wieść prym pośród francuskiej młodzieży, w przeciwieństwie do ecstasy, która jest mieszanką MDMA i pochodnych amfetaminy. Czy istnieją jakieś dane odnośnie spożywania tej substancji?
Ecstasy jest raczej drugorzędnym narkotykiem, jeżeli chodzi o badania, które się obecnie przeprowadza. Zażywa się je głównie w środowiskach imprezowych. Nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy jej spożycie ulega wzrostowi. Wiesz, przy słowie „wzrost" należy zachować pewną ostrożność. Nie możemy niczego potwierdzić, dopóki nie przeprowadzi się poważnych badań epidemiologicznych.

Powinniśmy martwić się ludźmi, którzy to biorą?
Osobiście przyrównałbym to do arszeniku. To bardzo toksyczna substancja, której działania nie da się dokładnie przewidzieć, przez co ryzyko przypomina odrobinę rosyjską ruletkę. Niektórzy małolaci mówią „E tam, ja brałem i nic mi nie było". Spoko, ale jak coś ci się stanie i zacznie ci odbijać, to już na 100%.

Sam w ogóle nie przejmuję się rosnącym spożyciem marihuany, ale ecstasy to coś zupełnie innego, ponieważ ma właściwości trucizny. To neurotoksyna, niszczy neurony. Problem, który z tego wynika, jest długofalowy. Z wiekiem ilość neuronów w mózgu ulega zmniejszeniu, a jeżeli wcześniej nadszarpniesz ją przez łykanie takich rzeczy, w wieku czterdziestu, pięćdziesięciu lat możesz zacząć cierpieć na demencję. Amatorzy ecstazy powinni mieć to na uwadze.

Jaka byłaby pana odpowiedź, gdybym powiedział, że trochę tego łykałem i nic mi nie dolega?
Istnieje szansa, że przy kolejnej próbie przepalisz sobie coś w mózgu. Tego nie wie nikt. Trzeba mieć to zawsze z tyłu głowy, ale przecież działasz na własną odpowiedzialność.

Dziękuję profesorze.