FYI.

This story is over 5 years old.

Sport

​Lekcja swagu z NBA. Cz. 1

Grzechy, życie osobiste, dziwactwa i lans w mediach. Przewodnik po swagu rodem z NBA

via WikiCommons

SWAG. Słowo, które zna każdy gimbus. W prostym tłumaczeniu - lans ubraniami, piercingem, makijażem, włosami, butami. Lajfstajl, stylówa, thug life. "Rapował" o nim PiKej oraz cała zgraja marnych hiphopowców. Piszczał coś na ten temat nawet Justin Bieber. Ale nie zatrzymujmy się więcej przy przebierańcach. Pora na gości, którzy wiedzą o nim najwięcej. Gości mających naśladowców w każdym elemencie życia. No, w prawie każdym, bo 99,9% ludzkości nie stać na kopiowanie ich stylu. Oto lekcja najprawdziwszego swagu z najlepszymi atletami świata - zawodnikami NBA.

Reklama

Kolebka absurdu, czyli liga zawodowa. Najlepsza na świecie. Naszpikowana najdziwniejszymi i najbardziej zwyrolskimi charakterami w sporcie. Tu nie liczy się tylko jak grasz - tu twoją wartość podbija cały życiowy background. Pod lupę bierzemy kilka postaci, które redefiniowały swag po swojemu. Pal licho ich osiągnięcia sportowe - wspomnimy o nich gdzieniegdzie tylko z obowiązku.

Chris Andersen (36 lat, Miami Heat)

Biały z czarną duszą. Zlatan Ibrahimović nazywa swoją żonę w biografii "Superbitchdeluxe". Jak patrzymy tak na Chrisa… leży to na nim jak ulał. Jeden z największych świrów w lidze. Wystartował kiedyś w konkursie wsadów podczas Weekendu Gwiazd i postanowił wraz z piłką dokonać cudów, które nie śniły się największym legendom gry. W efekcie… nie dolatywał z piłką nawet do kosza. Nie da się go nie kochać.

Grzechy i zajawki: dwa lata zawieszenia, które zdjęto w 2008. Powody? Oczywiście zakazane substancje: "Całe życie marzysz o byciu profesjonalistą, a tu… Nagle wszystko zostało zniszczone" - wspominał w mediach za Oceanem. Wtedy wpadł na pomysł, że popracuje nad wizerunkiem. Niekoniecznie cherubinka obciętego na jeżyka. Imponował później szalonym irokezem, ale największe zmiany widać było po jego ciele: - "Miałem tyle wolnego czasu, że 80% moich aktualnych tatuaży pochodzi z tamtego okresu". Dziary to nieodłączna część jego osobowości, bo od 14 lat nieustannie dodaje sobie nowych motywów. - "W 2000 roku wróciłem z Chin i uległem manii ich alfabetu. Machnąłem sobie przy okazji symbole dobra i zła na obu przedramionach. Wygląda trochę jak kryminalista, ale w wolnych chwilach zarzuca na słuchawkach niekoniecznie DMX-a i Rick Rossa. Ponoć jest koneserem starego dobrego rock'n'rolla i Lynyrd Skynyrd.

Reklama

Pseudonim: Birdman. "Jestem wolnym ptakiem, więc mam na sobie skrzydła. Lecę wysoko, do nieba. I przede wszystkim - jestem wolny"! Wspomina.

Dziwactwa: nie kapnął się, że aplikując do draftu w NBA musi być uczniem college'u, z którego wyleciał w 1999. Aplikacja do losowania młodych graczy z uczelni z całego kraju została odrzucona, ale chłop zrobił swoje i dziś ma na koncie mistrzostwo NBA zdobyte z Miami Heat. A, warto chyba nadmienić, że szaleństwo tego chłopaka nie wzięło się z niczego - jego matka należała do… Bandidos Motorcycle Club.

Traumy: w 2007 roku jego dom w Nowym Orleanie zniszczył huragan Katrina. Chris nigdy nie palił głupa i wprost przyznał, że doprowadziło go to na skraj depresji.

LeBron James (30 lat, Cleveland Cavaliers)

Czterokrotny zdobywca nagrody MVP dla najlepszego zawodnika sezonu regularnego, dwukrotny mistrz NBA, najlepszy gracz w lidze, 22 zawodnik na liście wszech czasów pod względem rzuconych punktów… Stop. Obiecaliśmy, że będzie do rzeczy…

Lans w mediach: Pierwszy Afroamerykanin w 117-letniej historii magazynu Vogue, którego zdjęcie wylądowało na okładce pisma i pierwszy zawodnik NBA na okładce GQ. To już samo w sobie brzmi nieźle…

Forsą od Nike może podcierać się od 18-ego roku życia (podpisał wtedy umowę wartą 90 baniek dolarów). Jeszcze rok przed tym wydarzeniem regularnie popalał trawę w college'u… Ale obsesja wielkości nie oznacza od razu, że facet musi mieć cokolwiek wspólnego z Franciszkiem z Asyżu i workiem pokutnym. Kiedy wyskakuje z siłki, na której pakuje nawet dłużej niż Ibisz - szokuje. Na 18-te urodziny przytulił od mamy Hummera H2 z trzema telewizorami i systemem do gier video. Dziś buty okraszone nazwą "LeBron" to element, bez którego niektóre dzieciaki w Stanach nawet nie chcą wychodzić na parkiet. Spośród wszystkich zawodników NBA - jego kicksy schodzą najlepiej. Ale to nie koniec małych-wielkich sukcesów. Chłop pobiera kasę z Audemars Piguet, Coca-Cola, Dunkin' Brands, McDonald's, Nike, State Farm i Samsunga…

Reklama

Życie osobiste: James nigdy nie poznał swojego ojca i nie zamierza. Ba, przez lata nie miał pojęcia, jak się nawet nazywa. Ale jego ojczym to też niezłe ziółko - Eddie Jackson spędził trzy lata w pierdlu za handel koksem. Nic dziwnego, że rap jest mu bliski, a jeden z jego najlepszych kumpli to Jay-Z. Małe podsumowanie sympatii do rapsów zawiera się w video, na którym LeBron rapuje "Niggas in Paris" i oddaje rzut z połowy parkietu. Tak, celny.

W życiu prywatnym związany z Savannah Brinson - jego pierwszą miłością. Mimo całego burdelu wokół siebie od kołyski - nigdy nie zdołał jeszcze wywołać skandalu pozasportowego. Na dobitkę wrócił w ostatnim sezonie do Cleveland. Miasta, z którego odchodził kilka lat temu jako wróg publiczny do Miami, ale teraz wraca, by dać młodym przykład. Wszak miasto z rodzinnego Ohio to wciąż top 5 pod względem przestępczości w Stanach…

Pseudonim: "King James" - jakieś pytania?

Pozostałe dziwactwa: jest prawo-ręczny, ale je i pisze lewą. Latem obsesja wygrywania sprawiła, że… przeszedł na chorą dietę. Tylko nabiał i węglowodany, co pozwoliło schudnąć mu prawie 10 kg. Po co? Żeby był jeszcze szybszy! LbJ to przede wszystkim także przedziwny rytuał i zarazem gest rozpoznawczy. Co tu dużo mówić, lepiej zobaczyć:

J.R. Smith (29 lat, Cleveland Cavaliers)

Nie idzie go rozłożyć na tyle czynników, co wymienionego wcześniej LeBrona. To zresztą nie miałoby sensu - wszystko co najciekawsze zawiera się w aferach z jego udziałem. Wytatuowany od stóp do głów, kochający blask reflektorów. Ale i fleszy fotografów, przed którymi chętnie pozuje w ciuchach, na które przeciętny Polak musiałby pracować przez parę lat.

Grzechy: imprezował z Rihanną. Palił z nią trawę, a niektórzy świadkowie przekonują, że przyjął nawet "troszeczkę w nosek". Portale z NY pisały nawet, że co 2-3 dni melduje się u swojego dilera i rzuca mu blisko 2 tysiące $ za "koko" i mniej więcej tyle samo za jaranie. Zapytany kiedyś przez dziennikarza o to, jak spędził wakację, wypalił: "Fajnie, bo wylazłem z pierdla". Kiedy łapał złą fazę - miarka się przebierała. Liga wlepiała mu kary za rozwiązywanie butów rywali, obraźliwe tweety (uznano, że kieruje pogróżki w kierunku Brandona Jenningsa z Detroit Pistons) czy też… tweety… delikatnie pornograficzne (J.R. wrzucił zdjęcie pośladków kobiety, z którą się zadawał). W barwach New York Knicks musiał wpłacić do ligowej kasy ponad 100 tysięcy dolców za mniejsze lub większe grzechy. Jego otoczenie jak mantra powtarza: "J.R. zadarł z nieodpowiednią dziewczyną, która mści się na nim, robiąc zły PR". Jasne. Ten sam facet w pewnym momencie utlenił sobie włosy na wczesnego Timberlake'a, ale wtedy jego klubowy trener w NY nie wytrzymał - modyfikację fryzury trzeba było anulować chwilę po wrzuceniu fotki do sieci…

J.R. Smith dyed his hair blond, then red. Oh, and he got the idea from

— Deadspin (@Deadspin)sierpień 9, 2013

Ciąg dalszy nastąpi…