FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Naga lekcja performance’u

Ricardo Dominguezowi nic, co ludzkie, nie jest obce

Ricardo Dominguezowi nic, co ludzkie, nie jest obce. Przez ponad dekadę uczył performance'u na Uniwersytecie Kalifornii w San Diego. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jego program nauczania obejmował zajęcia, w których on i uczniowie rozbierają się do naga, by metaforycznie otworzyć się na siebie.

W ciągu najbliższych dni znów odbędą się ćwiczenia, na których studenci obnażą się przed sobą w kręgu świec. Nie wiadomo jednak, jaka przyszłość czeka tę innowację edukacyjną, ponieważ jedna z oburzonych matek pozwała Domingueza, twierdząc, że jest zboczeńcem.

Reklama

Kobieta (nie znamy jej danych osobowych) twierdzi, że jej córkę zmuszono do rozebrania się przed klasą. „Nie po to wysyłam ją do szkoły!" – krzyczała rozwścieczona w telewizji. W efekcie wielu rodziców również zabrało swoje dzieci z uczelni.

Dominguez przez ostatnie 11 lat uczył samoekspresji w UCSD (szkoła wyższa o profilu artystycznym) i pierwszy raz zdarzyło mu się, by ktoś miał pretensje do sposobu prowadzenia przez niego zajęć. Co ważne, jego zajęcia nie są obowiązkowe, a każdy, kto się na nie decyduje, zdaje sobie sprawę z tego, że ćwiczenia dotyczą przekraczania granic i świata performance'u, w którym nagość często odgrywa kluczową rolę.

Oburzona matka twierdzi, że jej córka nie była świadoma zajęć w stroju adamowym. Dominguez w pierwszym tygodniu zajęć wyraźnie jednak przedstawił wymagania, a studenci, którzy nie czuli się na siłach, mogli zapisać się na zajęcia alternatywne polegające na nagości emocjonalnej, czyli wyrażeniu swojej wrażliwości (podobno prawie nikt nie skorzystał z tej opcji). Słowa wykładowcy potwierdzają też inni studenci.

Metody nauczania Domingueza być może nie są tradycyjne, ale z pewnością wpisują się w nurt zajęć niekonwencjonalnych. Za moich studenckich czasów zaliczyłem zajęcia z życia zakonnego, podczas których mieliśmy m.in.: porzucić technologię (włączając w to laptopy i budzik), jeść tylko surowe warzywa, żyć w celibacie, a jeden z miesięcy spędziliśmy w ciszy. To niesamowite, do czego można namówić studentów.

Reklama

A to tylko wierzchołek góry lodowej. Dzisiaj studenci na zajęciach odkrywają swój światopogląd i wciąż próbują nowych rzeczy: sztuka chodzenia, ćwiczenia z analizy oper mydlanych, wykłady poświęcone grze w scrabble. Jeden z profesorów zaczął nawet prowadzić zajęcia pt. marnowanie czasu w sieci, na których… marnuje się czas w sieci (dosłownie!). Po co to wszystko? Dla tytułu magistra oczywiście.

Powiązane: Obejrzyj nasz wywiad z Richardem Prince'em

– Edukacja jest narzędziem do przemiany naszych przypuszczeń i rozmyślań w badania oraz wiedzę – stwierdził Dominguez. – Pierwotne znaczenie słowa „edukacja" brzmiało „być wywróconym na wierzch" . Nauczyciel w tej szkole, także według wymagań programowych, ma edukować studentów – wywrócić ich na wierzch. Trzeba im pozwolić doświadczyć nie tylko sztuki postwspółczesnej, ale też sztuki z przyszłości.

Sylabus zajęć z wyrażania siebie zawiera serię gestów – performance'ów, których zadaniem jest wyzwolenie samoekspresji, użycie ciała jako płótna.

– Podstawą do wprowadzenia przeze mnie nagich gestów jest chęć poznania studenckiej odpowiedzi na pytanie: co odzwierciedla mnie bardziej niż ja sam? – powiedział mi Dominguez. – Dotychczas studenci skupiali się na włosach, palcach u stóp, zmarszczkach, ustach, językach, twarzach, oczach.

Na wszystkich zajęciach studenci zasiadają w kręgu, dzień nagiego gestu w tej kwestii nie różni się od nich niczym:

Reklama

– Pozwalam im mieć z sobą jedynie małe światełko, świeczkę potrzebną do stworzenia przez nich gestu.

Zapytałem Dominqueza, czy też jest wtedy nagi. Potwierdził:

– Ważne, by studenci czuli, że ja, jako profesor, także naruszam swoją przestrzeń osobistą na potrzeby performance'u. Nie czułbym się częścią ich dyskusji, nie mógłbym oceniać ich nieśmiałości, gdybym sam pozostał ubrany.

Dominquez cieszy się wśród studentów raczej dobrą sławą – jego ocena na Ratemyprofessors.com mówi sama za siebie. Nawet studenci, którzy oceniają go neutralnie piszą: „Trafiłem na te zajęcia przez przypadek, ale w ostatecznym rozrachunku nie żałuję swojej decyzji".

Uczennica Domingueza, studentka ostatniego roku Lisa Korpos, napisała, że atmosfera na zajęciach była „motywująca, poszerzająca horyzonty i – co najważniejsze – dająca poczucie bezpieczeństwa":

„Wszystkie media nagłaśniają ciągle gest nagości, ale nikt nie spojrzał na temat jako całość, na to, czym tak naprawdę są te zajęcia. Dobry przykład stanowi nasz drugi gest. Mieliśmy przekazać grupie najgorszą rzecz, którą w życiu zrobiliśmy, lub najgorszą rzecz, która kiedyś przeszła nam przez myśl. Zwierzaliśmy się sobie, mając zawiązane oczy. Ściśnięci w małą grupkę dzieliliśmy się tymi mrożącymi krew w żyłach, szczerymi do bólu opowieściami. Każda kolejna historia była bardziej szokująca i mocniejsza od poprzedniej. Dowiedziałam się, że mamy w grupie kleptomankę, inna dziewczyna jest w głębokiej depresji, a kolejna od lat tkwi w związku bez uczucia, ponieważ boi się, że nikt więcej jej nie zechce. Każdy z nas po tych zajęciach stawał się innym człowiekiem – pełnym empatii, zrozumienia. Związaliśmy się z sobą w tej grupie. Ta więź nigdy nie istniałaby bez zajęć Domingueza".