Reklama
Niegdyś młodociany skateboarder, dziś ambasador UNICEF-u. Tak tańczył po podpisaniu kontraktu opiewającego na 90 baniek…
Reklama
***Kobe Bryant (36 lat, Los Angeles Lakers)Nie ma faceta na ziemi, który o nim nie słyszał. Po prostu nie ma. Jeśli jesteś tym wyjątkiem - zamknij przeglądarkę, dobranoc. Kobe to NBA, NBA to Kobe. Psychopata. Tak, śmiało można określać tak kogoś, kto wszedł na inny wymiar. To jest coś ponad obsesją. Niestety, nie do zdefiniowania. Ale w skrócie - potrafił budzić trenera 7 godzin przed treningiem, żeby ten poszedł popodawać piłkę. Twierdził, że chce oddać 8 tysięcy rzutów. Kiedy trener biegł później odespać, on już czekał po śniadanku na normalne zajęcia z drużyną. Naturalnie po oddaniu planowanej liczby rzutów…Najbardziej swagowe imię w historii basketu: rodzice, do czego przyznał się jego ojciec w 1998 (wywiad ze Sports Illustrated), nazwali go na cześć ulubionej wołowiny. Podawanej w knajpie w Filadelfii. Staruszek nie był jednak łagodny dla dzieciaka z wyjątkowym imieniem - Kobe po raz pierwszy wygrał z nim gierkę 1 vs 1 w wieku 16 lat. Historie na temat tej osobistości (tak, to odpowiednie słowo w stosunku do legendy) można opowiadać bez końca. Tyle, że znów trzeba jakoś zejść z tematów stricte sportowych.Za co lubią można go lubić poza Stanami? Za to, że doskonale zna włoski (jego ojciec grał w tamtejszej lidze w kosza), kibicował Milanowi, a jego inspiracją był… Bruce Lee. Kobe nawet zagrał w dokumencie "I am Bruce Lee", gdzie opowiadał o swojej skomplikowanej więzi psychicznej z mistrzem sztuk walki. Człowiek orkiestra, bo bujanka i rap to też jego klimat. Na bitwę wyzwał go kiedyś Alvin Williams z Toronto Raptors. Przekonywał: "You can't rap". Później przez 15 minut wysłuchiwał fristajlu Bryanta. Na korytarzu w Hiltonie… No, ale nic dziwnego - w 1998 wpadał nawet popróbować swoich możliwości do studia nagraniowego.
Reklama
Choroby: wygrywanie, bo objawy widać na każdym kroku. Zawsze lubił sobie np. wbijać szpile z Shaqiem O'Nealem. Jego córka przyszła na świat 6 minut szybciej niż legendarnego centra. 1:0 nawet poza parkietem. Niekwestionowany król.Grzechy: były, ale najgorszego na szczęście nie udowodniono. Został oskarżony o gwałt i kiedy wszyscy myśleli, że zakopie się pod ziemią, Shaq wspominał to następująco: "Wpadł na nasz obiekt treningowy jak gdyby nigdy nic. Zero emocji, piłka w rękę i pakował do kosza jak szalony. Jedyna zmianą było dwóch goryli, którzy czekali na niego w drzwiach hali".Na deser. Kobe kontra raper Bow Wow. Bryant miał w nosie, że rywal musiałby stawać na drabinie, żeby dosięgnąć jego nosa. Po prostu spuścił mu bęcki:***Nominacja specjalna, czyli zawodnik, dla którego NBA jest aktualnie za ciasne:Metta World Peace (znany wcześniej jako Ron Artest, 35 lat, Sichuan Blue Whales)Grzechy: temat-rzeka. Dlatego od razu serwujemy to co najlepsze, bo jednej akcji nic nie przebije. Był 19 listpada 2004. Indiana Pacers - klub Artesta - grali sobie zwykły mecz sezonu regularnego z Detroit Pistons. Do czasu. MWP sfaulował Bena Wallace'a, któremu też była bliska filozofia stoików. Przerodziło się to w największy w historii fight w NBA. Mecz odwołano, a sprawca dostał po kulach. MWP po zawieszeniu ominął 86 kolejnych meczów i lekko ucierpiał finansowo - stracił na tym ponad 5 milionów dolców.
Reklama