FYI.

This story is over 5 years old.

Μodă

Nie ma dnia bez Dramatu

Na początku powstała kolekcja związana z magią i okultyzmem, a potem spotkałyśmy cygankę

Wszystkie zdjęcia – DRAMAT, modelka: Elvorien

Dramat rządzi światem. Mam wrażenie, że to słowo przewija się aż nazbyt często w rozmowach wszelkich. „Czekałam za długo w kolejce – DRAMAT", „musiałam dopłacić za mleko sojowe do kawy – DRAMAT", „nie wyspałam się – DRAMAT". Co prawda, miło byłoby, gdyby na świecie przydarzały się tylko takie dramaty… Ale nie o tym. A o dziewczynach, dla których Dramat to motyw przewodni, bo, jak same mówią, nie ma dnia bez dramatu.

Reklama

Dwie dość enigmatyczne i wycofane postaci - Daria Juel i Marlena Vader, twórczynie duetu Dramat Kostiumy, poznały się w szkole projektowania ubioru. Obie zgodnie twierdzą, że znalazły się w niej w efekcie splotu niefortunnych zdarzeń. „To nie była pomyłka z typu 'jak dobrze, że tak się złożyło, bo moje życie dzięki temu nabrało nowego sensu'", mówi Marlena, a Daria za nią potwierdza. „Nie. To była czysta strata czasu".

Skąd więc pomysł zajęcie się kostiumami?

„Sama nie wiem dlaczego się tym zajęłyśmy", mówi Marlena. „Moja babcia była krawcową, dziadek mistrzem krawieckim, więc temat się przewijał, ale nigdy nie myślałam, że jak dorosnę, to będę szyć ubrania". Marlena ambitnie marzyła raczej o karierze przestępcy, a Daria chciała rozwiązywać zagadki w szeregach FBI. „Wszystko jakoś po prostu się układało , modą interesowałyśmy się od dawna, ale mamy potrzebę traktowania jej z dużym dystansem."

Daria i Marlena nie tylko robią ubrania. Do swoich projektów nie angażują nikogo z zewnątrz, oprócz modelki. Budują swój świat, który same wymyślają, stylizują i utrwalają na kliszy. Estetyką wracają do lat 90-tych, celowo nie "dopieszczając" swoich zdjęć (co aktualnie wydaje się być trendem przewodnim w fotografii, aż ciężko jest odróżnić, kto robi to umyślnie, a komu zdjęcia po prostu nie wyszły).

„Nie wykorzystujemy w stylizacjach żadnych wypożyczonych ubrań. Tworzymy kostiumy od początku do końca, lubimy się też czasem zabawić w przebieractwo z lumpeksu. Do zdjęć wykorzystujemy „kliszowce", często znalezione na targowisku Olimpijka."

Reklama

„Pomysł na cygańską sesję, to efekt zapotrzebowania na realizację projektu związanego z magią. Zaczęło się od stworzenia mini-kolekcji w oparciu o okultyzm i magię. Pewnego dnia na warszawskiej Pradze spotkałyśmy bardzo natarczywą cygankę, która chciała nam powróżyć i twierdziła że mamy złą aurę, którą koniecznie trzeba uleczyć. W zamian za tę analizę, zaproponowałyśmy jej, żeby została bohaterką naszej sesji. Niestety cyganka nie wyraziła zainteresowania i uciekła. Po tej sytuacji, „okultystyczna" kolekcja ewoluowała w coś bliższego cygańskiemu klimatowi. Zła aura, którą wyczuła praska kabalarka dawała nam się trochę we znaki. Nie mogłyśmy dogadać się z kolejnymi modelkami, pogoda nie taka… Na bohaterkę sesji wpadłyśmy zupełnie przypadkiem. Żeby jak najlepiej oddać klimat, który miałyśmy w głowie przy tej sesji, zdjęcia robiłyśmy w miejscach, gdzie przesiadywali cyganie, ulicami przemykali dresiarze inne 'elementy', a namiot, który służył za tło do części zdjęć, wybudowałyśmy na podwórku za domem."

Te tajemnicze obrazy powstały z dystansem do mody i dalekie są od zwyczajności. Czekam na kolejne pomysły tych dwóch dziewczyn, którym na pewno w głowie siedzą jakieś niecodzienne i odważne wizje, czekające na swój moment, żeby ujrzeć swiatło dzienne.

Więcej zdjęć z cygańskiej sesji możecie zobaczyć tu.

Poznaj więcej DRAMATycznych historii, śledząc ich profil na Tumblrze i Instagramie.