Ilustracja: Dini Lestari
Kiedy powiedziałem facetowi poznanemu na Tinderze, że jestem seropozytywny, nie uwierzył mi. „To nie jest zabawne” – odpisał. „Nie można sobie żartować z HIV”.W sumie spodziewałem się takiej reakcji. W dzisiejszych czasach niełatwo jest być gejem w Indonezji, nie mówiąc już o byciu nosicielem HIV – lub, jak tu się mówi, „Pozem” (od sero pozytywny). Wyjaśniłem Mario*, że nie żartowałem. Naprawdę jestem Pozem i po prostu tego nie ukrywam. Mario odparł, że jeszcze nigdy wcześniej nie poznał żadnego Poza i teraz czuje się zakłopotany całą wymianą zdań. Zapytał, czy powinien mi współczuć. (Odpowiedź brzmi: trochę tak).„Większość ludzi w naszym społeczeństwie wciąż obawia się Pozów. W głębi duszy czuję to samo” – wyjaśnił. Nie miałem mu tego za złe.
OBEJRZYJ: spotkania i-D: Sam Smith
Mario i tak zareagował znacznie lepiej niż pewien mężczyzna, który po zapewnieniu, że nie przeszkadza mu mój status serologiczny, dodał: „ale to w sumie dziwnie, że nadal używasz aplikacji randkowych”. Odpowiedziałem mu, cytując How Soon Is Now Morrisseya, że: „Jestem człowiekiem i potrzebuję być kochanym, tak jak wszyscy inni”. Inny koleś nalegał, żebym częściej czytał Koran, modlił się pięć razy dziennie i słuchał więcej dakwah, czyli religijnych przemówień. Potem powiedział, że nie chce się ze mną umawiać, ponieważ obaj jesteśmy mężczyznami. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego oglądał na Tinderze profile innych facetów?W ciągu trzech dni używania Tindera oraz Grindra w Dżakarcie i Bandung nie zobaczyłem ani jednego profilu, na którym ktoś podałby swój status serologiczny. To było dość niepokojące. Bądźmy szczerzy, to raczej mało prawdopodobne, żeby żaden z tych homoseksualistów nie był nosicielem wirusa HIV. Według badania z 2016 roku przeprowadzonego przez Avert, brytyjską organizację działającą na rzecz lepszej edukacji na temat HIV, w regionie Azji i Pacyfiku trzy czwarte zarażonych osób mieszka w Indonezji, Chinach oraz Indiach. Grupą, wśród której najczęściej zdarzają się osoby seropozytywne, są mężczyźni uprawiający seks z innymi facetami.Nico*, mój przyjaciel, u któreg w 2014 roku zdiagnozowano HIV, powiedział, że nigdy nie ujawnia swojego statusu na aplikacjach randkowych. Jak wyjaśnił, jego wiremia, czyli ilość wirusa w mililitrze krwi, jest tak niska, że zwykłe badania nie mogą go wykryć. Innymi słowy, Nico nie może nikogo zarazić. Mimo to wiedzą o tym tylko jego najbliżsi przyjaciele.
„Społeczność gejowska w Dżakarcie jest bardzo mała” – wyjaśnił. „Założę się, że jeśli napiszę o moim statusie na Grinderze, wszyscy geje w mieście będą o tym wiedzieć”.Nico nie obawiał się, że ludzie nie będą uprawiać z nim seksu, a raczej ostracyzmu. Niepokoił go fakt, że inni mogą nie chcieć obok niego siedzieć, pić z tej samej szklanki, a nawet z nim rozmawiać. Postanowił nie mówić o tym swoim partnerom seksualnym, zarówno przed, jak i po stosunku. „Trochę mi ich żal, ale skoro nie mogę ich zarazić, nie mam wielkich wyrzutów sumienia” – powiedział.Jak twierdzi Jonta Saragih, działacz zajmujący się promowaniem wiedzy o HIV i AIDS, a także absolwent Uniwersytetu w Leeds, perspektywa napiętnowania, lęk przed dyskryminacją, a nawet możliwość utraty pracy są niektórymi z powodów, dla których nosiciele HIV nie ujawniają swojego statusu serologicznego.W tej chwili Kambodża, Laos i Singapur są jedynymi krajami w Azji Południowo-Wschodniej, w których człowiek może pójść do więzienia za zatajenie przed partnerem seksualnym informacji, że jest nosicielem HIV. W Indonezji na razie nie mamy takich praw, ale w obecnym klimacie politycznym stanowi to dobrą wiadomość. Biorąc pod uwagę fakt, że nasi prawodawcy rozważają zarówno zakaz seksu gejowskiego, jak i pozamałżeńskiego, zmuszanie obywateli do ujawniania statusu serologicznego może jedynie zwiększyć napiętnowanie i wykluczenie ludzi z HIV.Chociaż na aplikacjach randkowych usłyszałem trochę nieprzyjemnych komentarzy, ku mojemu zaskoczeniu otrzymałem również sporo pozytywnych reakcji. Większość mężczyzn powiedziała mi, że możemy zostać przyjaciółmi, a niektórzy nalegali, żeby zabrać mnie na randkę.Chandra* powiedział mi, że miał przyjaciela, który był Pozem. Na początku był zszokowany, ale z czasem zaczął czytać o HIV i zrozumiał, że spokojnie można uprawiać seks z Pozami, o ile zostaną zachowane wszystkie środki ostrożności. „Myślę, że większość ludzi boi się tego dlatego, że nic o tym nie wiedzą” – powiedział.Inny facet, Ruli*, stwierdził, że wcale nie obchodzi go mój status. Kiedy zapytałem go, czy moglibyśmy być kimś więcej niż tylko przyjaciółmi, odparł: „A dlaczego nie?”.Kilku mężczyzn przestało ze mną rozmawiać, ale inni, doceniając moją szczerość, kontynuowali wymianę wiadomości. Niektórzy byli ciekawi, jakie leki biorę i jak często muszę je przyjmować. Inni pytali, czy wolę być aktywny, czy pasywny, a jeden poprosił o zdjęcie mojego ptaka. Czyli nic nowego.„Moim zdaniem to znak, że nasza społeczność staje się coraz bardziej świadoma w kwestiach dotyczących HIV – poczynając od tego, jak można zarazić się wirusem, a kończąc na leczeniu i związanych z nim infekcjami. Powinniśmy się z tego cieszyć” – skwitował Jonta.*Imiona zostały zmienione.Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Indonesia
Więcej na VICE:
Reklama
OBEJRZYJ: spotkania i-D: Sam Smith
Mario i tak zareagował znacznie lepiej niż pewien mężczyzna, który po zapewnieniu, że nie przeszkadza mu mój status serologiczny, dodał: „ale to w sumie dziwnie, że nadal używasz aplikacji randkowych”. Odpowiedziałem mu, cytując How Soon Is Now Morrisseya, że: „Jestem człowiekiem i potrzebuję być kochanym, tak jak wszyscy inni”. Inny koleś nalegał, żebym częściej czytał Koran, modlił się pięć razy dziennie i słuchał więcej dakwah, czyli religijnych przemówień. Potem powiedział, że nie chce się ze mną umawiać, ponieważ obaj jesteśmy mężczyznami. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego oglądał na Tinderze profile innych facetów?W ciągu trzech dni używania Tindera oraz Grindra w Dżakarcie i Bandung nie zobaczyłem ani jednego profilu, na którym ktoś podałby swój status serologiczny. To było dość niepokojące. Bądźmy szczerzy, to raczej mało prawdopodobne, żeby żaden z tych homoseksualistów nie był nosicielem wirusa HIV. Według badania z 2016 roku przeprowadzonego przez Avert, brytyjską organizację działającą na rzecz lepszej edukacji na temat HIV, w regionie Azji i Pacyfiku trzy czwarte zarażonych osób mieszka w Indonezji, Chinach oraz Indiach. Grupą, wśród której najczęściej zdarzają się osoby seropozytywne, są mężczyźni uprawiający seks z innymi facetami.
Reklama
Szanujmy się. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco
„Społeczność gejowska w Dżakarcie jest bardzo mała” – wyjaśnił. „Założę się, że jeśli napiszę o moim statusie na Grinderze, wszyscy geje w mieście będą o tym wiedzieć”.Nico nie obawiał się, że ludzie nie będą uprawiać z nim seksu, a raczej ostracyzmu. Niepokoił go fakt, że inni mogą nie chcieć obok niego siedzieć, pić z tej samej szklanki, a nawet z nim rozmawiać. Postanowił nie mówić o tym swoim partnerom seksualnym, zarówno przed, jak i po stosunku. „Trochę mi ich żal, ale skoro nie mogę ich zarazić, nie mam wielkich wyrzutów sumienia” – powiedział.Jak twierdzi Jonta Saragih, działacz zajmujący się promowaniem wiedzy o HIV i AIDS, a także absolwent Uniwersytetu w Leeds, perspektywa napiętnowania, lęk przed dyskryminacją, a nawet możliwość utraty pracy są niektórymi z powodów, dla których nosiciele HIV nie ujawniają swojego statusu serologicznego.
„W idealnym świecie stanowiłoby to poufną informację” – wyjaśnił mi Jonta. „Tylko od nosiciela zależałoby, czy powie o tym innym. Oczywiście, jeżeli istniałoby ryzyko zarażenia drugiej osoby, to uważam, że powinien o tym poinformować swoich partnerów seksualnych. Jednak w takiej sytuacji i tak tylko oni by o tym wiedzieli”.
Reklama
Reklama
Jeżeli ty lub ktoś z twoich bliskich jest nosicielem wirusa HIV lub choruje na AIDS i potrzebuje pomocy, zadzwoń pod numer 22 692 82 26 lub odwiedź stronę http://www.aids.gov.pl/.
Więcej na VICE: